Słabe akumulatorki do aparatu cyfrowego, czy trzeba od razu je wyrzucić?
Akumulatory NiCd i NiMH są ogólnie dostępne i stosowane do wielu urządzeń przenośnych. Ich słabym punktem jest efekt pamięciowy. Zjawisko to powoduje, że akumulator z punktu widzenia urządzenia ma niewielką pojemność i nie jest w stanie w żaden sposób pełnić swojej funkcji. Czy taki akumulatorek należy od razu wyrzucić?
- • Ładowarka z funkcją reanimacji pojemności
- • Miernik napięcia
Efekt pamięciowy NiCd i NiMH

Akumulator jest chemicznym źródłem energii elektrycznej wielokrotnego ładowania. Procesy chemiczne są w nim odwracalne i to wielokrotnie. Normalnie eksploatowany akumulator starzeje się i w końcu traci ostatecznie swoje właściwości. Jego napięcie spada poniżej 0,6 V i jakiekolwiek próby naprawy już nic nie dadzą.
Inną sytuacją jest wytworzenie się w akumulatorku efektu pamięciowego. Spowodowane jest to na przykład ładowaniem akumulatora tylko częściowo rozładowanego. Punkt rozładowania, przy którym rozpoczniemy ładowanie nie w pełni rozładowanego akumulatora staje się punktem pamięciowym i pojemność akumulatora maleje od tej wartości. Każde kolejne ładowanie i rozładowanie będzie już obarczone tym błędem i akumulator o pojemności 2500 mAh, może nagle mieć tylko 200mAh. Powoduje to, że z takiego akumulatorka możemy pobrać dużo mniej energii, a w końcu pomimo właściwego napięcia roboczego nie jesteśmy w stanie z takiego akumulatora korzystać. Objawia się to tym, że po ładowaniu akumulatora działa on dosłownie chwilkę i jest rozładowany.
Lekarstwo

Typowe ładowarki akumulatorów podejmują decyzję o zakończeniu procesu ładowania na podstawie pomiaru napięcia na akumulatorze. Powoduje to, że akumulator nie w pełni naładowany jest doładowany do napięcia 1,48 - 1,50 V i ładowarka swoje działanie kończy. Takie urządzenia nie potrafią sprawdzić pojemności, czy rozładować akumulatora.
Konieczne jest zastosowanie ładowarki z funkcją reanimacji. Przykładowo może to być ładowarka sprzedawana przez firmę Conrad typ CP 2015 lub CP 2020. Ładowarki te mają funkcje zarówno ładowania jak i rozładowywania akumulatora oraz możliwość ładowania impulsowego w celu odtworzenia pierwotnej pojemności akumulatorka.
Jak to działa?

Poruszane tu ładowarki są w pełni automatyczne, ale pozwalają użytkownikowi zaobserwować efekty swojej pracy na wyświetlaczu LCD (zdjęcie powyżej). Ładowarka po włożeniu akumulatora do gniazda stara się zdiagnozować pod względem rozmiaru i oczekiwanej pojemności.
Wybierając program reanimacji "ALV" możemy wymusić kilkukrotne ładowanie i rozładowanie prądami impulsowymi, które potrafią przełamać punkt pamięciowy i doprowadzić do znacznego odzyskania pierwotnej pojemności akumulatora.
Dotyczy to zarówno akumulatorów nowych, długo składowanych, jak i zapomnianych leżących w szufladzie.
Jednocześnie ładowarka dyskwalifikuje akumulatory, których naprawa nie ma sensu wyświetlając napis ERR.
Czy warto?
Przy zakupie tanich leciutkich akumulatorków operacja zakupu specjalistycznej ładowarki raczej nie będzie opłacalna.
Jednak zainwestowanie w drogie znacznie cięższe akumulatory Panasonic, czy Energizer w cenie rzędu 12-20 zł za szt. czyni już zakup ładowarki celowym.
Dzięki takiemu ładowaniu możemy wykorzystać pełne właściwości akumulatora i całkowitą ilość cykli ładowania, która w dobrych akumulatorach przekracza 1000 cykli. Taka ilość cykli w najgorszym przypadku pozwoli korzystać z akumulatorów nawet przez 0,5 roku.
Oszczędzamy wówczas zarówno pieniądze, jak i ograniczamy gromadzenie szkodliwych odpadów baterii.
Przede wszystkim możemy kontynuować zabawę z dzieckiem już w dwie godziny potrzebne na naładowanie akumulatorów bez konieczności zakupu nowych baterii.
• Przeczytaj teraz:
Komentarze
Do polecanych akumulatorków Panasonic i Energizer dodałabym jeszcze produkty Sanyo oraz Canon.
Dodaj komentarz