Obserwuje pojawienie się na rynku masy "zabawek" edukacyjnych. A to puszka jako korpus robota, to znów, butelka PET jako pływak pontonu. Co sądzicie o takich formach? Czy jest to próba nauki ekologii, czy poprostu żerowanie na "biednych" rodzicach, "tato kup mi robota". Koszt pozostałych podzespołów nie jest zbyt wysoki, a główny materiał mają dzieciaki "za darmo", np. "puszka po Coli"?
Koszt pozostałych podzespołów nie jest zbyt wysoki, a główny materiał mają dzieciaki "za darmo", np. "puszka po Coli"?