Jak nie dać się oszukać robiąc zakupy w elektromarketach?
Wyobraźmy sobie sytuację kiedy razem z rodziną (porada tyczy się oczywiście także kawalerów;)) stwierdzamy konieczność zakupu, dajmy na to, telewizora. Jako, że poprzedni spłonął, spadł na ziemię i został zjedzony przez kota, musimy się spieszyć. Jedziemy do najbliższego elektromarketu, po czym prosimy o poradę sprzedawcę. Ten doradza nam piękny model w rozsądnej cenie, namawia na raty i do tego przedłuża gwarancję o 3 lata. Wszystko pięknie... Nie do końca- właśnie popełniliśmy 4 kardynalne błędy i padliśmy ofiarą legalnego oszustwa, które praktykuje się w wielu salonach sprzedaży.
- • -spostrzegawczość
- • -"chłodny dystans"
- • -wiedza na temat funkcjonowania sieciówek elektromarketów

Po pierwsze: pośpiech jest złym doradcą.
To nie tylko stare przysłowie, a szczera prawda. Zastanówmy się dokładnie jaki telewizor jest nam potrzebny (tyczy się to także każdego innego zakupu). Poprzeglądajmy fora internetowe, popytajmy znajomych. Metod jest wiele, cel jeden: musimy znać się na tym, co chcemy zakupić. Dlaczego? Sklep żeruje na niewiedzy ludzi. Sprzedawcy potrafią "wcisnąć" towar z ekspozycji w zawyżonej cenie, a my i tak wychodzimy z uśmiechem na ustach. Oto pierwsza zasada handlu: głupota ludzka to żyła złota. O kolejnych przyczynach naszej technicznej niewiedzy w kolejnych punktach.
Po drugie: nie sugerujmy się zdaniem sprzedawcy.
Tak wiem, brzmi to przewrotnie. W końcu ta osoba ma ogromną wiedzę na temat sprzedawanego sprzętu, a my jesteśmy laikami. Dlaczego więc mamy nie ufać jego słowom? zadaniem sprzedawcy jest... sprzedawać. Nikt nie patrzy na nasze zadowolenie, a jedynie na statystyki sprzedaży. Wypłata każdego z "doradców" i "konsultantów" zależy od ich indywidualnych wyników. Myślicie więc, że kierują się oni moralnymi pobudkami i pragną naszego szczęścia? Nie do końca :)
Czego unikać?
Jeżeli sprzedawca prowadzi nas do produktu, którego cena zaznaczona jest w inny sposób niż większości, widnieje na nim subtelne logo sklepu lub różni się kolorem... Oznacza to najczęściej nie promocję, a podstęp. To informacja dla sprzedawcy, które produkty opłaca mu się sprzedawać. Jeżeli mimo gorszych parametrów i niezbyt zachwycającej ceny, osoba ta wciąż zachwala produkt, nie kupujmy go. Sklepy posiadają wiele towarów, które są już przedawnione lub stały się "leżakami magazynowymi" i to na nie najczęściej będziemy przekierowywani.
Mimo wszystko wybraliśmy już co kupujemy. Co dalej?
Dalej najczęściej będziemy namawiani na raty. To kolejny parametr dobrego sprzedawcy, im więcej rat w ogólnym obrocie sklepu, tym lepiej (oczywiście nie dla nas). Wiąże się to z oprocentowaniem i często ukrytymi kosztami. Jeśli już decydujemy się na rozbicie ceny na dogodne raty, upewnijmy się czy nie wiąże się z tym koszt ubezpieczenia kredytu itp. Są to zbędnie wydane pieniądze, które można inaczej wydać... Lecz nie zawsze zostajemy o tym poinformowani. Często zapominamy o tym w zakupowej gorączce. Dlatego chłodna głowa to najlepszy doradca.
Dlaczego miałbym mieć 2 lata gwarancji zamiast 5?
Dlatego, że każdy dodatkowy rok kosztuje. Dzisiaj sklepy oferują różne warianty. Zwykłe przedłużenie okresu darmowej naprawy oraz ubezpieczenie całkowite, np. od przepięć prądu, wypadków losowych itp. Koszty takich ubezpieczeń często sięgają 40% zakupionego przedmiotu i nierzadko zdarza się, że zostajemy nabici w przysłowiową butelkę. Po pierwsze: producent sam często przedłuża okres gwarancji na 3 lub 5 lat. Wtedy nie ma konieczności zakupu dodatkowych polis i gwarancji. O tym jednak też nieczęsto jesteśmy informowani. Jeżeli jednak okres gwarancji rzeczywiście wynosi 2 lata, decydujemy się na odpłatne przedłużenie... I tak może okazać się, że tylko straciliśmy pieniądze. Sklepy współpracują z firmami ubezpieczeniowymi, które wystawiają polisy na życzenie klienta. Przeczytajmy uważnie całą polisę, gdzie znajduje się cała masa kruczków prawnych. Przezorny nie zawsze ubezpieczony!
A może weźmie Pan/Pani do tego...?
Najczęściej te rzeczy, które oferowane są nam do głównego produktu... Są zupełnie zbędne. Do telewizorów dodaje się masę czyścików do matrycy, listwę energooszczędną, antenę i masę innych gadżetów. Gorączka zakupów znów podpowiada nam "weź, weź!". Prawda wygląda jednak tak, że większość tych akcesoriów wala się bez sensu po domu od dłuższego czasu, a część z nich zupełnie nie znajdzie zastosowania w codziennym użytkowaniu. Jest to tak zwana "sprzedaż wiązana", która jest kolejnym parametrem "dobrego sprzedawcy", Strzeżcie się ;)
Uwagi i spostrzeżenia
- •Wszystkie rady sprawdzone empirycznie ;)
Komentarze
Ostatnio zmieniony: 2012-11-21 15:36:23
Ostatnio zmieniony: 2012-10-31 16:36:25
Ostatnio zmieniony: 2012-10-31 11:49:33
Dodaj komentarz